niedziela, 5 stycznia 2014

I want apologize

Alex
    Coraz bardziej się bałam. Czego ? Sama nie wiem, ale wiem że mam ochotę zawrócić. Trzymałam kurczowo metalowej rury w autobusie, a serce waliło mi jak by zaraz miało wylecieć.
    Co ja mu powiem ? Może: hej Harry,przepraszam że zrobiłam ci awanturę, nie wiedziałam że jesteś sławny, pa. Boże jakie to żałosne.
    Musiałam wysiąść. Szłam powoli ulicą, raczej taki miałam zamiar tylko droga się skracała i w niecałe 5 moze 10 min doszłam na miejsce. Łatwo było trafić bo na zewnątrz stał tłum fanek. przerażenie ogarniało mnie coraz bardziej.
   Stanęłam za tłumem dziewczyn. Kątem oka zauważyłam stojacego ochroniarza pilnującego by nikt nie przedostał się do studia. Postanowiłam się jakoś przepchać do drzwi. Wchodząc w tłum nie pomyślałam o zatyczkach i ochroniaczach a mianowicie dla tego bo: raz któraś piszczała mi o ucha "HARRY""LOUIS MERRY ME!" itp, lub dostawałam również z łokcia za to że po ludzku prubuje przejść na początek tłumu. W końcu dotarłam na początek. Stanęłam przed ochroniarzem biorąc głęboki wdech i wydech.
- Alex?
- Mhm.
- Choć do środka. Tylko jak otworze to szybko wchodź do holu- szepnął mi do ucha. No tak by nie wleciały za mną inne fanki za mną. Jak prosił, tak zrobiłam. Biedny musiał opanować tą plagę directioner ale to jego praca.
    Rozejrzałam się po holu, było pusto. Podeszłam do recepcji.
- Alex Parker. Ja do pana Styles'a
- Ooo..to ty- uśmiechnęła się kobieta przy biurku.- drugie pietro, potem skręć w lewo a następnie w prawo i trafisz- wzruszyła ramionami, uśmiechając nadal nie schodziła z jej twarzy.
- Dziekuję- odeszłam jak najszybciej. Co Harry jej o mnie powiedział?
      Szłam po schodach na to drugie piętro. W porównaniu z nowoczesnym wyglądem zewnątrz to korytarze były normalne, jak w każdym biurze. Na każdym zakręci stawałam na wszelki wypadek rozglądając się.
     Zauważyłam na końcu uchylone drzwi za których wydobywały się głosy chłopaków. Spojrzałam w bok ale szyba była specjalnie przyciemniana wiec nie miałam pewności że to oni.
Harry
     Nie spodziewałem się że Alex do mnie zadzwoni i to w ogóle, a jeszcze do tego chciała by się spotkać. Jest malutka szansa że może mnie polubić, chociaż tyle.
     Po odłożeniu słuchawki pleciałem do Marka, mojego ochroniarza by przekazał że przychodzi do mnie Alex. on był również moim przyjacielem ze względu że spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, wiedziałem że zareaguje pytająco zainteresowany szczegółami ale starałem się ograniczyć do minimum, miałem dosyć plotek na jakiś czas.
     Wróciłem do reszty chłopaków a uśmiech malował mi się na twarzy.
- Co taka zmiana nastroju ?- podszedł do mnie Zayn lekko uderzając mnie łokciem przekornie w bok.
- Nic, po prostu?- chyba nie udało mi się skłamać.
- Po prostu powiedz kto jest tym "po prostu"- Louis udając poważnego stanoł przede mną łapiąc za ramię.
- Yh....nieważne
- MÓÓÓÓW!- Niall przyleciał z drugiego końca sali a za nim Liam. Była tak dobra akustyka że wszystko słyszeli.
- Nie, nie chce zapeszać ok?
- Ok, ale i tak się dowiemy Hazz- Lou gestykulując pokazał że mnie obserwuje, a ja w odzewie podniosłem ręce do góry udając przerażonego.
     Próba trwała nadal a ja czekałem tylko jak pojawi się Alex. Starałem się jakkolwiek skupić śpiewając. Co jakiś czas spoglądałem na szybę z której był widok na korytarz.
     W końcu zauważyłem jak powoli podchodziła w stronę drzwi. Pojawiła się, niepewnie przechodząc przez próg . Miała na sobie granatowe rurki, biały t-shirt w cienkie prostopadłe granatowe paski, marynarkę z różowym poszyciem a jej ciemne, długie, kasztanowe włosy opadały delikatnie na ramiona. Po raz kolejny miałem problem z oderwaniem od niej wzroku.
- Ładna bluzka- machnął w jej stronę ręką.
- Yyy...Dzięki
- Kogo poszukujesz?- spytał Liam z poważną mina a na twarzy Alex malowało się jeszcze większe przerażenie niż kiedy weszła.
- Do mnie- odzyskałem wreszcie jezyk. Wszyscy się na mnie popatrzyli, w końcu to nie codzienny widok.- Choć Alex
Odeszliśmy od zamurowanych chłopaków patrzących na siebie, szukając zrozumienia co się dzieje.
     Zaprowadziłem nas w pewne miejsce na drugi koniec korytarza. Było tam okno z widokiem na parking. Może nie był to jakoś emocjonujący widok ale chociaż nie było tam fanów, a za stojącymi autami widać trochę świata.
- Usiądź- pokazałem na podłogę, lekko się dziwiła a dla mnie to całkiem normalne. W końcu usiedliśmy na przeciwko siebie. Alex patrzyła przez okno, widać ze chce coś powiedzieć ale jest jej trudno. Może się mnie wstydzi?
- Hej- odwróciła sie mówiąc bardzo nieudanie zaczynając rozmowę
- Hej- odpowiedziałem kiwając głowa
- Chciałam przeprosić za...no sam wiesz- schyliła głowę w dół.
- Ej-podniosłem jej podbródek- Nic się nie stało, byłaś w szoku rozumiem
- Wiem ale mi głupio. Nie powinnam cie oceniać- lekko uniosła prawy kacik
- Oj nie przejmuj się proszę
- Ok
- No i git
- Często tu przesiadujesz ?
- Mhm, jak mamy przerwe lub po samej próbie. Czekam aż fanki pujdą.- przysunąłem się do niej, siadając tuż obok.
- Znam cie hm...nie zbyt długo ale jasteś spoko
- Dzięki, ale jesteś mi winna kawe lub herbate
- Yyy?
- No dobra inaczej.- wstałem stają przed nią a ona podniosła głowę do góry- Alex czy poszłabyś ze mną na przykład na kawe?
- Ok, czemu nie- teraz właśnie doszedłem do wniosku jak to wyszło żałośnie.
- No to co....- nagle zadzwonił telefon: Zayn- wybacz
Odebrałem. Słuchałem tej samej gatki i znowu mam ochote zabić Louisa.
- Coś się stało?
- Louis znowu rozwalił mikrofon i wleciała w głośniki zmieniając kable, wpinając po swojemy
- Co oznacza 'znowu'?
- Bo zrobiło, sam nie wiem po 30 razie przestałem liczyć. A i musimy spadać, bo możemy mieć przerąbane. Właściciel właśnie idzie do nas na próbe a nie chce mieć sam 2 godzinnej pogadanki.
- A reszta?
- Poszli do Mc'a
Podałem jej ręke by mogła sprawniej wstać. Zeszliśmy na dół.
- To ja już pujde
- Odwioze cię
- Nie musisz
- Ale chce. Plus, fanki i papzzy sie na ciebie rzucą.
- W sumie racja.
Wyszliśmy tylnym wejściemna parking. Odblokowałem czarnwgo vana. Otworzyłem je drzwi a ona wsiadła zamykają drzwi. Szybko usiadłem na miejscu kierowcy.
    Siędnoł do torby z tyłu, i podałem jej moją czapke oraz okulary przeciw słoneczne.
- Załuż i jak będziemy wyjeżdzać to się schyl. Postaram się jak najszybciej wyjechać o ile paparazzi i directioners pozwolą.
- Masz przejebane z tą sławą.- powiedziała a ja zaczołem się śmiać. Włączyłem silniki ruszyłem w strone bramy. Powoli się otwierała.
- Wiem.
     Jak najszybciej wyjechałem na ulice zostawiając za sobą blaski fleshy. Po samochodzie roznosiła się płyta Tired Pony. Na światłach pukałem w rytm o kierownice.
- Tak w ogóle to gdzie cie podwieść?
- Koło st. Victoria w północnej części Londynu.
- Gdzie? - ja się nie oriętuje.
- Masz GPS?
- W schowku
Alex sięneła po niego. Wpisała adres i kierowałem się za głosem JL. Dlaczego JL? Bo...no nieważne.
     W końcu dojechaliś na miejsce. Szkoda. Zaparkowałem przed jej domem. Był to najzwyklejszy bliźniak.
- Nic nadzywczajnego, wiem- widziała jak się przyglądam
- Nie no ja lubie takie domy, mój pierwszy to był bliźniak.
     Chwile jeszcze porozmawialiś ale dochodziła 16. Alex popatrzyła na zegarek i powiedziała że musi spadać. Znowu- Szkoda
- To do zobaczenia- pocałowała mnie w policzek a ja się zarumieniłem?
- P..Pa
     Czekałem jak zniknie za drzwiami. Krzynołem na cał głos: Jesteś debilem Styles. Potem odjechałem.
-------------------------------
Helow w nowym roku
Wgl to Happy New Year 2014 !
Pewna osoba (ona wie o kim pisze) zmotywowała mnie do wstawiecia tego rodziało :)
Myśle że się podba.
Komentujcie to dla mnie ważne :/
Ps. Sorki za błędy :*

czwartek, 26 grudnia 2013

I should call...

Alex
  Budzący się Londyn jest naprawdę piękny, poranne chmury przykrywają wierze Big Bena. Właśnie dlatego uwielbiałam mieć na pierwsza zmianę mimo że musiałam wstać na pierwsza zmianę.
W końcu doszłam do butiku w którym pracuje. Nie jest to jakaś wymarzona praca ale chociaż starcza na polowe czynszu (resztę płacą rodzice) i jeszcze coś zostaje.
- Hej wszystkim o ile ktoś jest!- krzyknęłam wchodząc do pustego jeszcze sklepu.
- Alex! - nagle zza jednej alejki wyłonił się Denis, jest fajnym kolegą. Początki były kiepskie ale jak to Mag powiedziała: Nowy więc trzeba dać szanse.- Myślałem że nie przyjdziesz, Margaret wysłała mi SMSa o twoim upadku i że jesteś obolała...
- Cała Mag. Tak upadłam, ale żyje.
- No wlasnie widze - mrugnol do mnie
- Do tego nie chce mi się w domu siedzieć
  Zaczęliśmy razem poprawiać ciuchy na wieszakach i pulkach. Robiło się wreszcie coraz jaśniej i coraz więcej osób chodziło po ulicy.
- Wyznaczamy muzykę?
- Jeszcze się pytasz.
Nagle po całym pomieszczeniu rozniosła się melodia 'Move by Little Mix' zaczęliśmy się wygłupiać korzystając że nikogo nie było.
*** kilka godzin później
- Denis!!!- krzyknęłam nie mogąc sobie poradzić z kasa a kolejka rosła.
- Co !! - krzyknął przez kilka alejek
- Kasa się zepsuła!
- Dasz rade ja nie mogę!
- Ale jak!
- Walnij ja po prostu!
- Yh ok - tak jak mówił zrobiłam i o dziwo zadziałała.
Niby zapowiadało się na wolny dzień a tu urwanie głowy. Jakoś z Denisem sobie dawaliśmy rade ale było ciężko. Powoli traciłam rachubę czasu.
- Alex?- przede mną stanęła zaskoczona Margaret
- Tez się ciesze ze cie widzę
- Myślałam ze w domu zostaniesz
- No cóż
  Przyjaciółka poszła zdjąć kurtkę w małym kantorku dla pracowników a ja ruszyłam za nią.
- Jesteś zła?
- Ja? - pokazała na siebie- Nie
- Na pewno?
- Przecieczesz mówię
  Zaczęłyśmy prace wspólnie jak zawsze. Po chwili usłyszałam jak roznosi się piosenka : LWWY a dziewczyny obok aż podskoczyły obok z radości. Ich matka popatrzyła się na nie z lekkim załamanie.
- Te dzieci- odezwała się do mnie
- Nie no rozumiem, też tak miałam jak byłam młodsza.- uśmiechnęłam się- Ej mogę was o coś spytać?
- Jasne- opowiedziała najstarsza, miała może z 14 lat.
- Opowiadacie mi o nich, których lubicie i za co, może tez ich polubię- mrugnęłam
- Uuuu to na pani odpowiedzialność to jak z kranu może się lać- powiedziała mama
- No to tak- chwile się namyśliły i tym razem najmłodsza zaczęła opowiadać - Niall Horan jest członkiem zespołu One Direction. Ma piękne bląd włosy. Jego zagadkowe, błękitne oczy są niezwykłe, niepowtarzalne. Jest ukryta w nich zagadka, niezwykła wrażliwość. Nie znam jego charakteru ale wyobrażam go sobie jako wrażliwego, wiecznie głodnego, mającą bujną wyobraźnię chłopaka. Umie innych rozśmieszać do bólu i pocieszać w każdej sytuacji, umie wyobrazić sobie uczucia i sytuacje które przeżywają inni ludzie. A jego śpiew i gra na gitarze wprowadzają człowieka w krainę marzeń i fantazji. Słowa trafiają prosto w serce, a muzyka pozostaje na zawsze w umyśle. Tego wszystkiego nie da się opisać.
- Wow- byłam pod wrażeniem zaangażowania 12-latki (bo na tyle wyglądała). Jej opis naprawdę był wzruszający. Po chwili spytałam starszej: - A twój ulubiony?
- Harry Styles- oooo....ciekawe czego się dowiem.- Jest to najmłodszy członek zespołu. Ma piękne zielone oczy, które płoną jak dwie małe iskierki. Kocha rozśmieszać ludzi a jego cudowny uśmiech z malutkimi dołeczkami po bokach, zabija mnie dosłownie co dziennie i uzależnia jak narkotyk . Na głowie ma burze ciemnych loków które ceni i nie pozwala sobie ich ściąć. Moim zdaniem jest to bardzo wrażliwa i cudowna osoba starająca się zostać sobą w tym celebryckim pędzie, blasku aparatów. Dba o fanów starając się poświęcić jak najwięcej czasu, jak tylko może staje by porozmawiać chwile lub dać autograf. Jeśli pani słyszała o tym że to flirciaż to nie prawda, po prostu ma dobry kontakt z kobietami, ma szacunek do nich który nabył wychowując się z starszą siostrą. Jest cudowny pod każdym względem i bardzo chce go spotkać. Jest ideałem.
- Ojej. Dzie..Dziekuję. Musze wracać do pracy
Odeszłam z mętlikiem w głowie, starając się znowu ułożyć to wszystko. Harry wydawał se naprawdę porządnym facetem i chyba wypadało by go przeprosić, choćby tyle.
- Zadzwonię do niego do Harrego jestem mu to winna- powiedziałam a raczej głośno pomyślałam.
- No i dobrze- uśmiechnęła się stojąca obok Margaret ,ale wiem ze nie jest zadowolona ze nie zastałam w domu i za to ja kocham.
 . Było luźniej wiec Denis zaproponował mała przerwę. Wyszliśmy przed sklepu siadając oparte plecami o ścianę.
- No?- spytała potrącając mnie lekko ramieniem
- Co no?- spytałam jak bym nie wiedziała o co chodzi, patrzyłam w dół n swoje buty
- Zadzwoń do niego
- Ale ze tak teraz...i...wgl- znowu zaczynałam panikować.
- a o co chodzi?- spytał Denis który właśnie do nas dołączył zapalając papierosa
- Nieważne
Wstałam i odeszłam od znajomych chcąc ukryć ze mam cykorka.
- Alex!
- Co!
- Zdzwon!
- Nie!
- To ja to zrobię z ciebie- Mag podeszła wyrywając mi telefon. Starałam się go odzyskać ale po chwili mi go oddała- Już dzwoni
Przyłożyłam do ucha a sygnał pojawiał się i znikał chcą nie chcąc dając o sobie znać. Nie odbieraj, nie odbieraj....Odbierz. Nie jednak n...
- Hallo? Alex ?
- H..Hey Harry
- Coś się stało?
- Nie tylko czy możesz się jakoś spotkać
- Teraz? Mam próbę a...
- Dobra to nie przeszkadzam
- Alex, nie przeszkadzasz. Przyjedź tu do studia może ?
- NIe wpuszcząmnie
- Znasz samego Harrego Stylesa - było słychać jego rozbawienie w głosie- Dobra teraz na poważnie, przekaże ochroniarzom by cię wpuścili tylko musisz mi podać swoje nazwisko
- Parker
- Alex Parker, zanotowane. Mark!- krzyknoł
- Harry najpierw się ze mną rozłącz.
- Sorki
- Dobra to do zobaczenie
- Do zobaczenia
Rozłączył się. Uświadomiłam sobie że nawet nie wiem w którym studiu mamy się spotkać. Po chwili dostałam SMSa z adresem. Podpis na dole : Do zobaczenia niedługo. Harry xx.

``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
Hejo :)
MERRY CHRISTMAS EVERYONE :P
Wybaczcie że tak późno dodaje ale rozumiecie szkoła :/
Chce od razu podziękować Madzi za malutką pomoc. :*
Myślę że się rozdział spodoba + odrazy przepraszam za jakiekolwiek błędy
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
plissssss :)

sobota, 7 grudnia 2013

Just sleep with it

Alex
Cały weekend nie ruszałam się z łóżka. Mówi się że to najbezpieczniejsze miejsce w domu, ale to pewnie z powodu lenistwa i piątkowej nocy nie byłam wstanie się ogarnąć.
Telefon zaczął wibrować na stoliku, wiec zmusiłam się do zwleczenia z łóżka.
- Hallo?- powiedziałam mocno zaspana.
- No hej Alex- usłyszałam entuzjastyczny głos najlepszej przyjaciółki
- Oh...hej Mag
- Ty spałaś?
- Nom
- Ale wiesz ze jest 11
- Cooo!!!- pobiegłam do kuchni zobaczyć zegarek.
- Hahaha- w tym czasie ona śmiała się do słuchawki.
- Dzięki
- Spoko. A i dzisiaj próba
- Ow. Ok - Jezu to już poniedziałek
- Dobra ogarniaj się do zobaczenia
- Pa
- Pa
O CHOLERA ! Szybko wskoczyłam pod prysznic i wskoczyłam w dres.
Gdy weszłam do kuchni na krześle siedziała dostojnie moja kotka Molly.
- A ty zawsze na miejscu. Już ci daje śniadanie.- dałam jej misę z karmą a sama zrobiłam sobie płatki z mlekiem.
Ruszyłam później do pokoju by trochę go posprzątać i powoli się zbierać.
*około 16:30
Wybiegłam z domu spoglądają na zegarek. Nie mogę się spóźnić, nie mogę.
Stanęłam z torba na ramieniu na przystanku. Czekając postanowiłam włączyć sobie radio przez słuchawki.
W oddali zauważyłam autobus. Przymrużyłam oczy, ale wydawało mi się ze to nie mój. No tak on jechał do centrum.
Nagle zauważyłam reklamę: Midnight Memories 25.11 One Direction. "A teraz Story Of My Life najsławniejszy Boys Band ona świecie - usłyszałam w radiu" Stałam w bezruchu jak sparaliżowana.
Nie mogłam uwierzyć ze to Ten Harry, Harry Styles.
Podjechał mój autobus. Wsłuchiwałam się w piosenkę i była naprawdę śliczna.
 Uciekłam myślami do tamtego poranka po raz kolejny. Ktoś mnie szturchną uświadamiając ze już dojechałam na miejsce. Wbiegłam na górę do sali.
 Wszyscy już tam byli. Szybko przebrałam się w strój i dołączyłam do reszty się porozciągać.
- Alex co się z tobą dzieje?- podeszła do mnie Margaret
- Nic- zaczęłam rozgrzewkę przy drążkach .
- Yh..
 Wreszcie pojawiła się instruktorka. Była to jedna z lepszych tancerek co oznacza ze naprawdę cisnęłyśmy z układem.
- Witam wszystkich. Dobra ustawiamy się- zaczęła klaskać w ręce. Włąnczyła 'Cosmic Love - Florence and The Machine'
- no i 1..2...3..4..5.- zamknęłam oczy i wsłuchałam się jak zawsze. Gdy je zamknęłam od razu przypomniały mi się te zielone iskierki w oczach. Nie, nie mogę o nim myslec- zaczelam siebie karać w myslach
Taniec z zwłaszcza Jazz to moje drugi Ja.
Wszystko wychodziło mi idealnie ale dzisiaj kompletnie bylam zdeskoncemtorwana.
- No Lucy wyżej podnoś nogi! Diana tak trzymaj! - słyszałam krzyki instruktorki
Niedługo koniec układu i moja solówka.
- Gotowa ?- spytała mnie blondynka
- Tak! - wzięłam głęboki wdech.
Zaczęłam tańczyć. Sunęłam po parkiecie robiąc figury układu. Nagle gdy miałam zrobić wyskok: "...gdybym to był ja czy zrobił bym to dla ciebie i czy teraz dał by ci wolna rękę " w uszach dźwięczały mi słowa Harrego. Straciłam zupełnie równowagę i upadłam na ziemie. Zabolały mnie wszystkie zamaskowane pudrem siniaki a najbardziej kostka. Z bezsilności zaczęłam płakać. Mag od razu do mnie podbiegła.
- Dobra przerwa!
 Wszyscy się rozeszli a pod ścianę po butelki. Wiedziałam ze czeka mnie rozmowa.
- Co ci się stało, możesz tańczyć?
- Niezbyt chyba kostkę zwichnęłam
- Musisz wyzdrowieć do następnych zajęć
- Postaram się proszę Pani
- Ja się nią zajmę- zdeklarowała się Meg
- dobrze. Odwieź ja do domu ,nic tu po niej.
Margaret pomogła mi dokuśtykać do szatni. Usiadłam na ławeczce przed szafka.
- Powiedz co się stało?
- Zamyśliłam się
- Wiem ze coś jest na rzeczy i wiem ze mi to wszystko powiesz.
- W domu dobrze nie tutaj
- No dobra
Poszłyśmy się przebrać. Z bolącą kostka było to ciężkie ale jakoś naciągnęłam na siebie granatowe rurki. Mag jak zawsze szykowała się trochę dłużej, w końcu podeszła do mnie poprawiając na nosie czerwone zerówki.
- Dasz rade jechać autobusem?
- Mag nie jestem kaleką
- Ja tylko się o ciebie martwię- schyliła głowę w dół
- no wiem- podeszłam ja przytulić
Zebrałyśmy do końca rzeczy i poszłyśmy pod windę, plusy tego budynku. Na autobus nie musiałyśmy czekać i na szczęście były wolne miejsca. Siedziałyśmy obok siebie słuchając 'Slow Down- Seleny Gomez ' nasza obecnie wspólna, ulubiona. Przez cala drogę patrzyłam przez okno opierając głowę o ramie przyjaciółki.
Po jakis 15 minutach wreście podjechałyśmy pod mój dom. Mieszkam sama, rok temu się wyprowadziłam od rodziców. Często ich odwiedzam ale to nie to samo, lecz dobrze jest być na swoim.
Weszłyśmy do środka i na wejściu Molly zęczeła się łasić do Mag
- No witaj kocie. - Mag zaczęła ja głaskać.
Zdjęłam kurtkę i ruszyłam obolała do sofy. Mag poszła zrobić kawę a ja przykryłam się zielonym kocykiem.
Potem Margaret usiadła obok podając kubek. Upiłam łyka.
- To teraz mi powiesz co jest?
- No dobra- westchnęłam i zaczęłam opowiadać, wszystko ze szczegółami. Moja przyjaciółka słuchała uważnie, jakby rejestrowała każdy szczegół. W końcu wiedziała wszystko.
- Ojej...
- Noo..teraz ciągle nie wiem czy mu zaufać
- Moim zdaniem to raczej jednak ta...no w końcu nic ci nie zrobił
- W sumie...jezu mam totalny mentlik
- Po prostu się z tym prześpij.- dobra rada ale ile można
- Chyba tak zrobię. - wstałam
- Pomogę ci, ogarnę trochę i pójdę- Margaret miała dodatkowe klucze, bo można powiedzieć ze jest stałym bywalcem.
Położyłam się w łóżku. Leżałam i patrzyłam w przestrzeń. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~
A więc kolejny rozdział xd
Jeśli są jakieś błędy to od razu przepraszam.
Jak się podoba ? Komentujcie

środa, 4 grudnia 2013

I don't belive you

"Szłam ulicą, było ciemno. Cały czas czułam na sobie czyjiś wzrok. Odwróciłam się przez ramię. Za mną podążała jakaś postac w kaprurze.
Przyspieszyłam kroku widząc przed sobą skrzyżowanie i przystanek autobusowy.
Szłam szybko, od ilości alkoholu zaczeły mi się plątać nogi. W pewnym momencie straciłam ruwnowagę upadając na ziemię. Podparłam się na rękach a nieznajomy pomógł mi wstać.
- Nic mi nie jest-chciałam wyrwać nadgarstek z jego ucisku.
- Spokojnie-powiedział zaciągajac w głąb uliczki gdzie przybijając do sciany zaczoł całować po szji,dekolcie. Zaczęłam się wyrywać ale nic to nie dał, na miom ciele tylko nabywało pokoliei siniaków. Powoli zdziwrał ze mnie sukienkę. Byłam przez jakiś czas zupełnie bezradna. W końcu zebrałam się w sobie i mocno walnęłam go kolanem w krocze.
- Ty dziwko!- rzucił mną z całą siłą o chodnik."

- Aaaa- krzyknęłam budząc się ze snu. Zaczęłam się rozglądać po pokoju który napewno nie należał do mnie.
    Odkryłam kołdrę i delikatnie położyłam stopy na ciemnym dywanie. Wolno podeszłam do lustra. Nie byłam pewna czy chcę widzieć swoje odbicie.
    Miałam na sobie zaduży męski T-shirt. Twarz jak i inne części ciała pokrywały siniaki. Zarktyłam się rękami patrząc z przerażeniem przez palce.
Dlaczego ja tu w ogóle jestem?
    Wziełam głęboki wdech i wyszłam z pokoju. Ruszyłam wzdłuż korytarza. Pokoju które mijałam były urządzone w starym ale i zarazem nowoczesnym stylu. Wydawało się przestronne tyle że nie moge tego stwierdzić gdyż nawet nie doszłam do salonu.
    W salone zaś stała skurzana sofa a naprzecieko stolik. Pod scianą stał regał z książkami. Wszyatko wydawało się ogromne.
    Wędrując wzrokiem po pokoju dostrzegłam krzątającego się po aneksie kuczennym bruneta. Miał burze ciemnych loków i z raz migneły mi jego zielone oczy, tak to ze skupieniem coś przygotowywał.
- Hej-powiedział wycierając ręce w ścierkę. Najwyraźniej mnie zauważył.
- Hej?
- Jestem Harry- podał mi rękę a ja jedynie zrobiłam krok w tył.
- Alex- powiedziałam schylając głowe w dół.
- Jesteś głodna? -pokazał w strone kuchni.
- Chce tylko wiedziec dlaczego tu jestem
- Możemy przy śniadaniu. Choć dam ci jakieś rzeczy,odświerzysz się i puźniej pogadamy.
- No ok- jeśli mam tak się dowiedzieć to czemu nie.
W pokoju Harry wyjął z szafy czarne rurki (podobno jego siostry) i czary t-shirt z "Rolling Stones".
    Zamknęłam się w łazience. Prysznic rzeczywiście działa orzeźwiająco. To było to co było mi potrzebne.
    Po kompieli wytarłam sie recznikiem przygotowanym przez chłopaka. Nałożyłam na siebie bielizne i po długim myśleniu ubrania od Harrego. Wygłądałam całkiem nieźle. Zdjełam z reki gumkę i zwiazałam włosy w kucyk.
    Wróciłam do kuchni gdzie śniadanie było przygotowane. Wszystko wyglądało smakowicie.
- Posze siadaj- odsunoł krzesło.
- Dziekuje.
Głód wioł nade mną kontole i skusiłam się na kanapkę. Miedzy nami była cisza. Niezręczna cisza.
- Hm...to możesz mi opowiedzieć co było wczoraj?
- Tsaa..jasne...no więc zauważyłem cie w klubie- oh zaczyna się- potem za tobą poszedłem
- To byłeś ty, prawda? - moje oczy się rozszerzyły.
- Nie, nie i nie
- A wiec dlaczego poszedłeś za mną.
- Bo poszedł za tobą jakiś typ. Wydawał mi się to podejrzane więc poszedłem za wami.
- Ja ci nie wierze- słabe to alibi. Wstałam spanikowana. - Jeszcze mi powiedz że z ulitowania zabrałeś mnie z ulicy do domu.
- No ...tak
- O boże- złapałam się za głowę.
Musiałam z tąd jak najszybciej wyjść. Nie byłam w stanie tu dłużej przebywać.
- gdzie masz moj telefon!
- na pułce w pokoju- powiedział
Pobiegłam po nią. Chciałam zadzwonić po taksówkę ale w końcu cholera nawet nie wiem gdzie jestem.
- Jak by co to dzwon, zapisałem mój numer
Ja nie odpowiedziałam, bez słowa zaczęłam ubierać szpilki.
    Wyszłam już przed budynek w strone bramy willi. Byłam rozbita i miałam ochotę się rozpłakać.
- Alex! Alex!
Odwróciłam się.
- Wiem że mi nie wierzysz...ale gdybym to był ja czy zrobił bym to wszystko dla ciebie i dał ci teraz wolną rękę?
Wzięłam to jako pytanie retoryczne. Otarłam napływające łzy i ruszyłam w strone domu jak najdalej z tąd.

*******
No i jak?
Wreście jest pierwszy rozdział.
A i sorki za błędy zaraz na kompie poprawie *-*
Jak czytasz to skomentuj- to leprza mobilizacja do napisania dalej :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Prolog

    W klubie grała głośno muzyka, ludzie zajmowali cały parkiet a w powietrzu było czuć dym z papierosów i alkohol.
    W rogu siedziała Ona, sama popijając drinka. Miała na sobie bardzo opiętą sukienką czarną a jej ramiona okrywały długie kasztanowe włosy. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Chciałem do niej podejść ale nie mogłem, trochę dlatego że pewnie bym został odesłany z kwitkiem ale mniejsza o to. Przede mną siedział Paul.
-Ej chłopie – menadżer potrząsnął mnie za ramie a wróciłem myślami do rozmowy.
-Tak?- spytałem
-Mówię do ciebie. Słuchasz mnie w ogóle ?
-Tak słucham
-Nie rób se ze mnie jaj Harry. To ważne, pamiętaj o spotkaniu z „Modest”
-No pamiętam, pamiętam- znowu mój wzrok powędrował na dziewczynę.
-Hallo – zobaczyłem rękę przed oczami. - Dobra ja spadam, nie wiem czy zauważyłeś reszta też. 
    Potem odszedł a ja sam zostałem. Zamówiłem jeszcze jednego drinka i powoli popijałem. Uważnie obserwowałem jej każdy ruch, widziałem jak nerwowo spogląda w jedną stronę. Nie mogłem spostrzec na co patrzy bo siedziała w miarę daleko ode mnie.
Nagle zaczął mi brzęczeć telefon.
-Hallo ?
-Tu Nick-
-O hej co tam u ciebie?
    Zacząłem z nim rozmowę, było ciężko cokolwiek usłyszeć. Potem zezliśmy na temat : PRACA czego nie lubie, Kto lubi.
    Naglę nie wiedzieć czemu się dziewczyna zerwała z miejsca a po chwili za nią wyszła zakapturzona postać. Wydało mi się to podejrzane.
Zapłaciłem barmanowi i wyszedłem  klubu, nadal rozmawiajac z przyjacielem.
-To co z tym wywiadem?
-Nie chce o ty gadać teraz
-No weź, proszę w końcu co to dla ciebie.
    Fala świeżego powierza od razu mnie uderzyła. Rozejrzałem się ale nigdzie nie widziałem żywej duszy, było pusto. Może to przez to że już jest 23:00. Nigdzie nawet nie było taksówki.
Po chwili usłyszałem nie wyobrażalny krzyk.
-muszę kończyć – powiedziałem i się rozłączyłem
    Zacząłem iść za głosem. Za rogiem w ciemnej uliczce oświetlona jedynie blaskiem księżyca leżała Ona. Była całą poobijana i jej sukienka zamieniła się w strzępy. Kucnąłem nad nią. Była nieprzytomna ale żyła, było widać po lekko unoszącej się klatce piersiowej. Szybko okryłem ja swoją marynarką.
    Wrescie podjechała moja tax'ówka.
    Wziąłem ja na ręce a ona bezwładnie zwisała. Zaniosłem ją do auta. Nie pytając o szczegóły kierowca zawiózł nas pod dany adres. Przez całą droge dziewczyna leżała na moich kolanach.
    Gdy dojechaliśmy pod dom, zaniosłem ją do mojej sypialni. Zdjąłem z niej delikatnie sukienkę i nałożyłem mojego t-shirta.
    Siedziałem jeszcze chwile na fotelu naprzeciwko, była naprawdę śliczna tylko przygnębiał mnie widok jej zmasakrowanego ciała. Poprawiłem jej kołdrę i wyszedłem spać do salonu.

***********
Hej!
Początek już jest...myślę że nie najgorszy ;p
Rozdział nie jest do końca sprawdzony więc za błędy przepraszam.
Jeśli zostawicie jaki kolwiek komentarz będę wdzięczna :D